Xellos
Użytkownik
Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Cz-wa
|
Wysłany: Pon 10:18, 16 Lip 2007 Temat postu: Alternatywna historia Slayers |
|
|
Od dawna to piszę, więc wstawiam to co mi się już udało wykombinować Wesoly Acha, będę kolejne części dopisywał Wesoly
" Ścieżka destrukcji jest droga mojego życia... Tak powiadają bogowie jak i demony, które próbują pogrążyć ten świat w mroku i utopić w Morzu Chaosu... Zanurz się wraz ze mną i zalśnij złotem. Wtedy mroki się rozstąpią a ty panem będziesz tegóż terenu. Srebrzysta strzała niczym świetlany grom przeszyje nieboskłon i przebije czarne chmury, a ty będziesz spoglądał na to zjawisko niczym Lord Destrukcji...
A musicie wiedzieć że ja- Rubinooki Shabranigdo cieszyłem się wielkim szacunkiem wśród demonów jak i bogów. Byłem jednym z najpotężniejszych Mazoku (Rasa demonów jakby ktoś nie wiedział), prawie tak potężnym jak Pani Koszmarów.Jednak moim konkurencyjnym generałom się to nie podobało. Postanowili się mnie jakoś pozbyć i nasłali na mnie niegdyś
Starożytne Smoki. To dzięki mnie teraz ukrywają się gdzieś w wysokich górach Vugvrydu.Ale nie przejęli się ich porażką. Zaatakowali mnie wszyscy razem. Poległem w boju a moje szczątki zostały podzielone na 9 części i rozrzucone po całym świecie. Ale nadejdzie jeszcze czas zemsty bo wystarczy zebrać je razem żebym znowu mógł istnieć i panować nad całą planetą. Zemsta się dokona a nadzieję na to dał mi pewien niewidomy kapłan który akurat przechodził niedaleko jednego z miejsc ukrycia fragmentu mnie samego...
Dzięki temu że mogłem opanować dowolną istotę przebywającą niedaleko mnie.Udało mi się opanować umysł kapłana. Zajrzałem w głąb jego myśli i dowiedziałem się wiele. Nazywał się on Rezo i nosił przydomek "Czerwony Kapłan" zapewne od jego karmazynowej narzuty. Podróżował on po świecie i pomagał ludziom w biedzie i chorobie. Jednak miał i swoje ciemne strony. Gdy wdarłem się głębiej do jego umysłu zauważyłem bardzo potężną moc czarnej magii. Udało mi się też dotrzeć do tego co robił zanim zaczął pomagać ludziom. Prowadził badania nad ... nieśmiertelnością. Głupiec myślał że dorówna nam, Czarnym Lordom i będzie istniał wiecznie. Miałem okazję zobaczyć co się stało z jego wnukiem- niejakim Zelgadisem Greywood'sem. Jego ignorancja doprowadziła do bardzo interesującej transformacji. Teraz ta chłopczyna stała się chimerą-ma cechy człowieka, demona i golema.Phi, po drodze muszę zobaczyć to na własne oczy. Oczywiście będę musiał uzdrowić najpierw wzrok Rezo bo inaczej na nic mi się nie zda to ciało.
-Kim ty jesteś?
Oj, chyba odkrył że gmatwam mu myśli i próbuje opanować go całkowicie
-Przyjacielem- odpowiedziałem-mogę sprawić że odzyskasz wzrok.
-Nie możesz tego zrobić, ja sam nic nie wskórałem mimo iż uzdrowiłem o wiele więcej ciężkich chorób niż nie jeden lekarz.
Niedowiarek.Nie wie że Czarni Lordowie mogą wszystko.
-Daj mi się opanować, ja cię uzdrowię i opuszczę twoje ciało.
-Nie, nie zgadzam si...
No cóż nie było innego wyjścia. Nie chciał grzecznie więc wziąłem to ciało siłą. A teraz w drogę do najbliższego miejsca gdzie ukryty jest mój kolejny fragment ciała.
-Zaraz ,zaraz. Nie tak prędko.Myślałem, Shabranigdo że jesteś bardziej ostrożny. No cóż będę musiał zlikwidować cię całkowicie...
" Nie musiałem się domyślać czyj to był głos.
- Gaav, myślałem że Pan Piekieł zlikwidował cię całkowicie.
Odwróciłem się w moim nowym ciele. Otworzyłem oczy i zobaczyłem go. Niewiele się zmienił od ostatniego razu. Smok Chaosu,jeden z moich podwładnych, w postaci człowieka był ponad dwumetrowym mężczyzną o długich czerwonych włosach. Na sobie miał długi, beżowy płaszcz. Na jego twarzy zawsze tkwił ironiczny uśmieszek. To on przyczynił się do mojego rozczłonkowania.
-Cóż, miałem nadzieję że Phibrizzo zabił cię, po pokonaniu mnie.
-Przeliczyłeś się Rubinooki, mam się dobrze i otrzymał do mojego władcy zadanie pozbycia się ciebie, a dokładnie zniszczenia twoich szczątków. Widzę jednak że znalazłeś sobie jakieś ciało. Kolejny bezbronny wieśniak, jak sądzę.
Tego już nie mogłem znieść. Mimo iż byłem Czarnym Lordem to żeby rzucić jakiekolwiek zaklęcie musiałem najpierw wypowiedzieć jego inkantację.
-Przykro mi Gaav, ale mam inne plany a ty stoisz mi na drodze. Szykuj się!!!
-To będzie Bardzo łatwe...
Wiedziałem że Gaav mimo że był smokiem, miał siłę podobną do Czarnych Lordów. Ale czułem że ten cały Rezo to nie jest byle człowieczek. Czułem tą siłę, tę moc która teraz prawie dorównywała mojej dawnej. "Spróbuję rzucić jakieś proste zaklęcie i zobaczymy co się stanie"- pomyślałem
- Karmazynowy płomieniu, zbierz się w moich dłoniach!!!-udało się, w moich dłoniach wytworzyła się kula ognia rozmiarów głowy goblina-Fireball!!!
Wiedziałem że czymś takim niewiele zrobię Gaav'owi ale musiałem coś wypróbować. Nie myliłem się. Smok Chaosu jedną ręką odpił pocisk a ten trafił w pobliską skałę. Została roztrzaskana a w ziemi pozostał sporej wielkości krater.
-Starzejesz się, Shabranigdo. Pokaże ci jak to się robi. Gaav Flare!!!
Kula ognia o wiele większa od mojej poszybowała w moją stronę a ja ledwo co uskoczyłem. "Jednak to ciało ma swoje słabe strony". Została mi tylko jedna możliwość. Moje najpotężniejsze zaklęcie. Ale czy to ciało to wytrzyma? I tak nie mam innego wyjścia
-Szykuj się Gaav!!! Moc brzasku i zmroku pochowana w purpurowej krwi strumienia, naznaczona upływem czasu...
-Zaraz czy to nie?!
-...przyzywam cię! Wzywam cię i przysięgam tobie siebie!Niech głupcy co na mojej drodze stoją zostaną zniszczeni mocą twoją którą i ja władam! Dragu Slave!!!
Udało się ale czy nie zniszczę mojej zdobyczy? Całe szczęście nie. Przez dłonie Rezo popłynęła czerwona energia która uformowała się w potężny strumień i trafił prosto w Smoka Chaosu. A więc ciało które zdobyłem jest lepsze niż mogłem sobie wymarzyć.
Czekałem aż kurz opadnie. A więc on przeżył trafienie chociaż mocno ucierpiał. Słaniał się już na nogach.
-Jeszcze się spot...-powiedział Gaav ale w pewnym momencie przeszył go pulsujący energią miecz.
-Wróciłem aby sprawdzić jak sobie radzisz, dziadku ale widzę że już zdążyłeś trafić na demona.
Jakaś postać w kapturze i masce zbliżała się do mnie. Spod kaptura wystawały jasnofioletowe, błyszczące włosy...
Zaraz, czy on nie nazwał mnie... dziadkiem... . A więc to on jest Zelgadis, chimera. Nie wie, że jestem w ciele Rezo.
- Jakoś dziwnie wyglądasz, dziadku. Dobrze się czujesz?
-Bywało le...-zacząłem odpowiadać gdy zauważyłem że ciało Gaava zniknęło. A więc zwiał, nędzna gadzina. Pogonie go kiedy indziej-...piej.
-Zaraz, czy to... odzyskałeś wzrok? Nigdy nie otwierałeś oczu... A więc udało ci się... Niestety mnie nie nadal wyglądam jak wyglądałem...
Zdjął kaptur i maskę i zobaczyłem go. Miał skórę niebieską, gdzieniegdzie miał łuski a włosy wyglądały jakby były stalowe.
-No cóż może będziemy podróżować razem- zapytałem
-Czy ty kompletnie straciłeś pamięć? Mimo że należę do twojej rodziny to nie oznacza to że mam ochotę z tobą podróżować i ci pomagać. Chyba że znasz sposób na odzyskanie mojej dawnej postaci...
Hmmm, muszę poszukać większej ilości informacji o przeszłości Rezo bo ktoś może mnie zdemaskować. Nie mogę teraz tracić czasu. Muszę iść dalej.
-No to narazie, chimerko. Ja idę dalej...
Odwróciłem się i powolnym krokiem odszedłem. Ale czułem że ktoś mnie obserwuje i wie kim naprawdę jestem. I bynajmniej to nie jest Gaav ani Phibrizzo...
W lesie było bardzo cicho... za cicho. A jeśli jestem już przy lesie to chciałbym wam wytłumaczyć pewną rzecz. Otóż podwładni Phibrizza (jest ich czterech) władają konkretnymi strefami świata.I tak:
Deep Sea Dolphin włada oceanami i morzami,
Gaav panuje nad górami
Dynast Grausherra ma władzę nad wulkanami,
natomiast Wielka Nadbestia Zellas Metallium rządzi w lasach. Nie podejrzewałem żeby osobiście mnie poszukiwała. Bardziej bałem się że wysłała swojego kapłana, najgorszego i najpotężniejszego ze wszystkich demonów, nie będącego Czarnym Lordem.
Nosił przydomek Tajemniczy Kapłan. Mam nadzieję nie spotkania go w tym miejs...
-Cześć Rubinooki- rozległ się wesoły i irytujący głos- widzę że wybrałeś sobie ciało Czerwonego Kapłana. Fajny wybór, szczególnie jak na ciebie...
-Xellos... -mruknąłem- długo mnie już śledzisz?
-Praktycznie od początku twojej potyczki z Gaavem. Nieźle dałeś mu w kość, ale zwiał ci... Szkoda...
To o nim właśnie mówiłem. Xellos, kapłan Nadbestii Zellas pojawił się przede mną.
-Śledzisz mnie dla rozrywki, czy w jakimś innym celu?
-Chciałem cię ostrzec Rubinooki-jego głos stał się nagle suchy i rzeczowy, otworzył swoje
fioletowe, wąskie jak u kota oczy- pewna rudowłosa dziewczyna i słabo rozgarnięty rycerz wpadli na twój ślad i chcą żebyś zniknął. Uważaj trochę. Narazie...
Zniknął pozostawiając mnie samego...
Tymczasem w pobliskiej wiosce...
-Oddawaj mi to, Gourry. To moja część kurczaka...
O, przepraszam nie przedstawiłam się. Jestem Lina Inverse i zajmuje się czarnoksięstwem. Ten blondyn zajadający się MOIM kurczakiem to Gourry Gabriev, mój osobisty, samozwańczy ochroniarz. Sprawia wrażenie jakby miał jogurt zamiast mózgu to doskonale walczy swoim (a niedługo moim) mieczem- sławną Gorrun Novą czyli mieczem światła. Ja jestem piękną czarodziejką (rudą piromanką- dop. Goury-ała. bolało!!!), pogromczynią bandytów i poszukiwaczem skarbów.
Aktualnie poszukuje Rezo, Czerwonego Kapłana który może mieć jakieś informacje na temat Wszechbibli- księgi napisanej przez demony zdradzająca sekrety ich potęgi. Na świecie jest jeden oryginalny egzemplarz i kilka niepełnych kopii. Mnie było dane przeczytać jeden z fragmentów tej księgi. Dzięki temu poznałam 2 najpotężniejsze zaklęcia czarnej magii- Dragu Slave, Giga Slave (nad którym jeszcze nie umiem panować) i fragment inkantacji trzeciego- Ragna Blade. A teraz tkwię tu czekając na jakieś informacje od...
-Cześć.
Wywaliłam się. Czy on zawsze musi włazić bez uprzedzenia.
-Xellos, i co znów działasz na dwa fronty?
-Nie wiem o czym mówisz. Raz chciałem być miły i ci pomóc więc trochę pośledziłem Rezo... a właściwie tylko jego ciało.
-Jak to jego ciało.
-Ktoś go opętał.
-Ale kto, ty tajemniczy kapłanie od siedmiu boleści!!!
-To... tajemnica.
Jak ja nienawidzę tego wrednego uśmieszku i tych dwóch słów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|